
Od redaktora
Autor: Jerzy Terpiłowski, Lip 12, 2020, #Tradycja
Ludzkość potknęła się na odwiecznej drodze życia, na której od „zawsze” pojawiały się kolejne pokolenia, aby po dopełnieniu swego losu, pozostawić następcom część świadomości, nawyków, przyzwyczajeń, idei, powszechnych utrapień i indywidualnych sukcesów. Przyświecała jej energia gatunku, nadzieja szczęścia zapowiadanego w religiach i odczuwanego w sztuce.
Wczesną wiosną 2020 roku, jakbyśmy nagle zachłysnęli się codziennością samych siebie. Domorośli prorocy wieszczą apokalipsę, trzecią wojnę światową, coraz to inna asteroida zagraża Ziemi, rozgorączkowani ludzie, politycy snują domysły przyczyn i skutków katastrofalnego kryzysu spowodowanego przez grasującego na wszystkich kontynentach niewidzialnego regulatora, który chwyta znienacka za gardło kolejne miliony, grożąc przedśmiertną torturą powolnego topienia. Padają oskarżenia, bezradni decydenci na gwałt umacniają się we władzy, rozdając wiernym resztki przywilejów, a poddani, zwani – dla śmiechu chyba -„suwerenem”, zaczynają dostrzegać bezsens i bezprawie ich rządów.
Giną od zarazy starzy, niereprodukcyjni ludzie. Wraz z ich odejściem zaciera się naoczna wiedza o tym, co było pamięcią i doświadczeniem ich życia. Gdyby zniszczyć muzea i biblioteki oraz unicestwić religie, to zniknie wraz z nimi świadomość tysięcy lat tradycji ludzkości. Historię wprawdzie łatwo napisać od nowa, ale nie będzie już ta sama. Można by doszukiwać się w takim zbiegu zdarzeń logiki. Tak zwana lewica z reguły upatruje w odrzuceniu wszystkiego, co było, możliwości przejęcia władzy pod hasłem „lepszego jutra”. Każda zaś „dobra zmiana”, cokolwiek by deklarowała i jakiekolwiek oblicze przyjmowała, mobilizuje niedowartościowane masy słabszych fizycznie lub umysłowo, aby na ich karkach kierować wedle swego gustu narodem, społeczeństwem czy ludzkością.
Niewykluczone natomiast, że właśnie przeżywamy katharsis zapisanej cywilizacjami umowy gatunku homo sapiens. Jeżeli tak, to dotychczasowy stan wiedzy, nauka nie dostarczają już narzędzi, które mogłyby pomóc w zrozumieniu tego, co się dzieje.
Można natomiast próbować to odczuć. Większość z nas, choć w różnym stopniu, potrafi posłużyć się w tym celu sztuką. Owym przydanym człowiekowi, nie zawsze uświadomionym bonusem umiejętności otrzymanym dzięki łaskawości Stwórcy. Mam na myśli sztukę niesprostytuowaną, tworzoną z potrzeby piękna, logiki, rejestracji zdarzeń i uczuć wyższych, a nie rzemiosło produkowane w celu pochlebstwa możnym czy zadowalaniu gustów gawiedzi dla łatwego honorarium. Ta umiejętność odzywa się w człowieku bardziej z instynktu niż rozumu, bo ten łatwo ulega pokusom, oblicza, targuje i sprzedaje się za wygodę, pozycję, popularność.
Odczuwanie jest dla nas Polaków łatwiejsze, jeżeli sztuka dotyczy naszego języka pojęciowego.
Czasami zrozumieć coś, co wymyka się rozumowi, potrafi dziecko: dziewczynka polskiego pochodzenia z Dystryktu Waszyngton, pięcioletni chłopiec we wsi o znamiennej nazwie Ujrzanów. Czuje bliskość nieznanego także bardziej, niż definiuje, światowej sławy naukowiec, jest to w strofach Zbigniewa Herberta, oraz w tych wierszach, które – tylko co powstałe w poetyckiej wrażliwości – cisną się w strefę odczuć, pozostając na długo w pamięci czytelnika, bo podglądają jutro syntezą chwili, zdarzenia czy przemijającego piękna. Cytat z wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej ostrzega paradoksalnie przed lekceważeniem strategii obronnej dla Polski, a esej młodego pisarza tłumaczy genezę określenia „polskie piekło”. W jubileuszowym numerze „Tradycji” znajdziecie Państwo jeszcze wiele innych cennych wypowiedzi na temat zagrażających ludzkiemu światu (a szczególnie Polsce) skutków katharsis 2020, które mogą zniszczyć go na naszych oczach. Odnowiliśmy także teksty, które – przekazane do wiadomości czytelników kilka lat temu, dopiero teraz zajaśniały w pełni antycvpowaną wcześniej ekscytującą futurologią. Odkryjecie, być może na nowo, powszechnie znaną mądrość, która leżała gdzieś w zbutwiałym kufrze spraw odsuniętych na święte „nigdy”, zapomniana jak odziedziczony po przodkach, ale nie do końca użyteczny już strój. Weźcie ją z należnym szacunkiem w ręce i, odrzucając wszelakie uprzedzenia, przyzwyczajenia oraz zaklęcia Zła, pomyślcie, czy oto nie władacie właśnie jedyną deską ratunku, o której wprawdzie wszyscy wiedzą, ale z różnych powodów odrzucają ją ciągle od siebie.
Copyright by Jerzy Terpiłowski 2020
Copyright by “Tradycja” 2020