
Jan Brueghel Młodszy, Raj
Powrót (wstęp do najnowszej pracy Jerzego Terpiłowskiego)
Autor: Jerzy Terpiłowski, Lip 10, 2020, #Tradycja
Gdyby jakiś uczony autorytet uniwersytecki objawił nagle światu, że wie, którędy ludzie mogą wrócić do biblijnego raju, to zarzucono by mu, że opowiada młodemu pokoleniu adeptów wiedzy głupoty i straciłby katedrę. Mógłby wprawdzie publikować pracę w odcinkach na portalach społecznościowych, powiesić kompletne dzieło traktujące o sprawie w Amazonie, albo rozwijać je w blogu, jednakże wedle powszechnej zgody, czy raczej zmowy naukowego świata, jego teoria trafiłaby na śmietnik, jako że tak naprawdę nikt powrotem do raju nie jest zainteresowany. Media skompromitowałyby autora w oczach tak zwanych prostych ludzi oraz zniszczyłyby jego wizerunek naukowy w opinii wykształconych snobów. Gdyby się upierał przy optymistycznej wersji zakończenia rajskiego wątku w dziejach ludzkości, to skończyłby w najlepszym razie jako namolny staruszek propagujący swoje odkrycie pod sklepem monopolowym w zamian za ćwiartkę najtańszego alkoholu. W gorszym wypadku zatupano by go na śmierć jako heretyka, którym niewątpliwie by został, uwiedziony wyobraźnią, wiedzą lub wiernością wobec prawdy, w którą uwierzył i, być może, w swojej pysze, nazwał głosem Boga.
Mógłby przywołać przed zejściem skojarzenie, że oto Jezusa objawiającego się w podobnym miejscu spotkałby pewnie los podobny, o ile nie podlejszy, bo ludzie – wierzący czy nie – uznaliby, że dopuszcza się przestępstwa znieważania wiary, która wprawdzie powinna dopuszczać możliwość Jego powtórnego przybycia na Ziemię, ale które powinno odbywać się w miejscu ku temu odpowiednim, takim jak na przykład Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie lub Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Snując te rozważania, zastanawiam się, czy aby sam nie bluźnię, ale pocieszam się myślą, że wśród praktykującego ludu w Rzeczypospolitej od dawna szerzy się wiara w to, że współcześni ukrzyżowaliby Jezusa Chrystusa, gdyby zechciał ich ponownie odwiedzić.
Jednakże hipoteza możliwego powrotu do raju nie jest wcale bardziej „na wyrost” niż twierdzenie Hawkinga, iż rozumie wszechświat i niewiele mu brakuje do odkrycia Teorii Wszystkiego. To „niewiele” jest tak pojemne, jak różnica pomiędzy kimś, kto świat opisuje, a tym, kto go tworzy, ale to nie przeszkadzało genialnemu uczonemu w sformułowaniu zapowiedzi, która pomogła w popularyzacji jego książek.
Już obecnie jakaś wstępna wizja lokalna jest możliwa pod warunkiem przywrócenia spokoju na Bliskim Wschodzie, bo uczeni twierdzą że raj położony był w Mezopotamii, czyli w terenie objętym obecnie głównie granicami państwowości Iraku. Tam gdzieś, między Tygrysem a Eufratem, w najbardziej zasobnym w roślinność regionie Niziny Mezopotamskiej, wśród palm daktylowych, oleandrów i pachnących akacji, spacerowała ponoć para naszych prarodziców, napawając się all inclusive bajecznym ogrodem. Prawdopodobnych lokalizacji jest zresztą więcej, a ich obecne położenie umyka możliwości namierzenia przy użyciu GPS, wszak biblijny potop zmienił geografię czy topografię tego i innych terenów w regionie.
Tak czy owak, ważny dla rozważań naszego uczonego byłby argument, że wedle świętych pism raj był urządzony na Ziemi, oddany w administrację pierwszych ludzi, a po nieudanym (?) eksperymencie zabrany z naszej planety z obietnicą relokacji z chwilą powtórnego przyjścia Mesjasza. Wydaje mi się, że kto, jak kto, ale Żydzi gorąco wierzą w możliwość całkiem realnego, powiedziałbym politycznego, zaistnienia takiej alternatywy, bez względu na stopień ich czysto religijnego zaangażowania. Nie wiem, jak to sobie wyobrażają, czy planują, ale w moim przekonaniu – wedle biblijnych kanonów – taki raj mógłby być zamieszkiwany jedynie „przez ludzi czystego serca i zwierzęta nie żywiące się krwią innych”. Zatem poprzeczka jest postawiona na tyle wysoko, że – aby dostać odpowiednią wizę – trzeba będzie wpierw powrócić do kondycji cielesno-duchowej sprzed wygnania.
Wobec tego powrót wymagać będzie przywrócenia tego, co ludzkość straciła, rozradzając się na ziemskim globie, tracąc resztki boskiej łaski niewinności, plugawiąc ciała i dusze mimo podpowiedzi dekalogu, który jest, albo był, voucherem powrotu. Ale moim zdaniem nie wszystko stracone. Wystarczy tylko wsłuchać się uważnie w bełkot pijanego geniusza, przedefiniować rozumienie biblijnych symboli i rozpoczynamy szkolenie, jak wrócić do raju. Ceny umiarkowane. Dla pięknych kobiet zniżka.
Podejmuję się zająć wyposażeniem trasy w niezbędne drogowskazy. Co by nie mówić, pisarz ma mniej do stracenia niż wzięty uczony, którego prace osiągają najwyższą punktację naukowego cytowania wśród specjalistów. Paradoksalnie to zabrzmi, ale uważam, że cywilizacyjne katharsis, którego obecnie doświadcza ludzkość, nie pozostawia jej innego wyjścia, jak tylko dalej bezwolnie zmierzać ku przepaści albo wracać do raju. Wskazówki i uzasadnienia w następnych rozdziałach „Powrotu”. Jako autor „Imperium obłudy”, które kwestię poniekąd antycypowało, czuję się do tego zobowiązany.
Copyright 2020 by Jerzy Terpiłowski