/> PISIE NASZ – Tradycja – The Tradition
Go to ...

Tradycja - The Tradition

Pismo - Forum światopoglądowe

PISIE NASZ


Z raportu agenta dalekowschodniego kraju: „Znana z okładek czasopism i ekranów telewizyjnych pani Beata zdobyła znaczną popularność w niektórych kręgach polskiego społeczeństwa, lansując hasło Polski Zwykłych Ludzi. Objawiła zamiłowanie do hazardu, obstawiając w Brukseli wyeliminowanie z władz UE zdolnego skądinąd futbolisty, pana Tuska. Obecnie, pomimo eksponowanego stanowiska w rządzie pana Mateusza, no wiecie, syna tego pana Kornela, nie bierze udziału w politycznym harmiderze. Uważa się jednak, że jeżeli zajdzie potrzeba, nie odmówi panu Jarosławowi i skoczy z bombą w rękach na krążownik wroga”.

Skośnooki cudzoziemiec postrzega polską rzeczywistość polityczną bez uprzedzeń, a z gdybania o tym, czyj to będzie krążownik, można by napisać cały felieton albo kilka poważnych referatów (Kaden Bandrowski – gdyby żył – zrobiłby z tego kontynuację rewelacyjnego „Generała Barcza”[1]). Co do mnie, to – prawdę powiedziawszy – mam w nosie oratorskie popisy politycznych celebrytów mające na celu zdobywanie popularności wśród gawiedzi. Są to zresztą mowy przygotowane przez najętych speachwriterów. Niech mi wybaczą koledzy żyjący z komentowania czegoś takiego. To jasne, że ktoś musi się tym zajmować, skoro są odbiorcy.

Jestem wprawdzie nieustannie ciekaw każdego spotkanego na drodze życia człowieka, ale omijam tych, którzy chcą rządzić innymi. Czy powinienem zatem zaciągnąć się do fanklubu pani ekspremiery jako jeden ze zwykłych ludzi? O nie!

Między nami, z ręką na sercu i bez żadnej minoderii: czy ktoś z Państwa ma się za zwykłego człowieka? Nawet, jeżeli z powodu najrozmaitszych przyczyn, nie wzbił się na szczyty popularności? Bo głoszona przez niego prawda lub sposób jej komunikowania nie były akceptowane, były niepoprawne politycznie, nie miały dostatecznego wsparcia lub po prostu wyprzedzały ówczesny poziom powszechnego rozumienia lub jedynie słusznych gustów? Nikt? No właśnie!

Ja nie uważam się za zwykłego człowieka, na tej samej zasadzie, wedle której w czasach Polski Ludowej nie uważałem się na cząstkę panującego ludu. (Nawiasem mówiąc – jako pogrobowca ancien régime – mnie też nie uważano za godnego być taką cząstką). Ludzie z natury swej są niezwykli, tak, niezwykli z natury i ducha bardziej nawet niż z rozumu. Wobec tego taka klasyfikacja czy określenie – po prostu im uwłacza, nawet jeżeli go nie rozumieją. Cywilizacja, do której przywykliśmy, zawiera w sobie kult doskonałości rzeźbionej dłutem Fidiasza, dramą Ajschylosa, traktatami Platona i prawem Rzymu, a następnie ukoronowanej miłością bliźniego (każdego bliźniego) w naukach Chrystusa. Zatem wmawianie ludziom, że są zwykli, zaprzecza cywilizacyjnym wskazaniom i jako takie jest poważnym nadużyciem doktrynalnym. Można by tłumaczyć paradoksalne wyosobnienie zwykłych ludzi prawami potocznej polszczyzny, ale wobec tego trzeba by wskazać tych niezwykłych, od których oni się różnią. Albo przyjąć, że wszyscy są zwykli i wobec tego niech sobie rządzi, kto chce.

Jeżeli nie chcemy odnieść do siebie miana określającego człowieka wedle jego fizjologicznych funkcji, pracy z przymusu utrzymania, byle jakiej rozrywki typu disco polo, jedzenia i spania, to wobec tego, z kogo rekrutował się najbardziej zagorzały elektorat pani Beaty? Bo to, że poprzednio rządzące ugrupowanie kierowało zachęty do wszelkiego rodzaju cwaniaków, oszustów i pospolitych złodziei, to już wiemy. I że powstały fortuny też Ale kto będzie tak zainteresowany jak oni, by do końca głosować za 500 złotych na PiS? Prezesi spółek skarbu państwa?

Ponoć geniusze z socjoligi pracują nad tym problemem na zamówienie opozycji parlamentarnej.

Ostatnio reformator polskiej rzeczywistości przestał nagłaśniać rozpropagowane przez panią Beatę hasło. Jeżeli wierzyć mojemu informatorowi z Nowogrodzkiej, to SLD, a ściślej taki jeden, no, jak mu tam, taki cały czarzasty, zamierzało wnieść pozew, upatrując w nazwie „Polska Zwykłych Ludzi” plagiatu ideowego hasła ustroju mojej młodości. Widać zwycięzcy tworzący historię wiedzą, kiedy się wycofać. Pozostaną w końcu z historią pisaną w Jerozolimie, obroną terytorialną przeciw iskanderom, opozycyjnym sądownictwem i odrzutami z europejskiej selekcji uchodźców.

Cywilizacja łacińska przeżywa obecnie kryzys, to prawda. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień… Ale nie pomoże jej ani niszczący naturalne więzi społeczne liberalizm, siejący zasady względności wszystkiego, co nas otacza, ani lewicowy podwójny język[2], rzucający w masy wyborcze kłamliwe hasła lepszego jutra, społeczeństwa obywatelskiego, władzy wszystkich, władzy ludu lub zwykłych ludzi. A już najgorsze, co można sobie wyobrazić, jest prawicowe zaparcie polegające na wznoszeniu na ołtarze symboli ogołoconych wpierw z ich praktycznego przełożenia na rzeczywistość i wiara w to, że przez potrząsanie nimi zachowamy tożsamość.

Problem nie polega jednak na tym, co o sobie myślą dziennikarze czy ludzie innych wolnych zawodów tylko na tym, że ani prawo czy sprawiedliwość, ani kultura i gospodarka nie wyżyją długo bez elit. I będzie tak, jak było z socjalizmem, który miał trwać wiecznie, a po rozluźnieniu terroru zaczął obsuwać się na krzywą mordę, bo wszystko po poprzednim systemie zostało zmarnowane, przejedzone, przepite lub wypaczone. W sferze kultury niedobitki elity dwudziestolecia masowo „wspomożone” intelektualistami wywodzącymi się z innej tradycji niż większość narodu ustanowiły dogmaty wykluczające polskość. Obecni reformatorzy stwarzają wrażenie, że nie chcą odziedziczonej elity, ale nic nie wskazuje, żeby potrafili tworzyć jakiekolwiek ramy dla powstawania innej. Może po prostu brakuje im czegoś, co pomogłoby im ją rozpoznać i wypromować? Pisała o kulturze nasza koleżanka (imię i nazwisko znane autorowi): „Jak można zarządzać czymś, czego się nie ma?”. To może zatrudnić kulturoznawców? Niestety ta sfera narasta od dołu i nie może być narzucana, a ludzie wcale nie są tak sprzedajni, jak gawiedź uważa. Chyba, że się ich głodzi i zamknie granice.

Dobrze byłoby, żeby głupota niektórych rządzących nie doprowadziła do straty szansy, za jaką opowiedziała się trzy lata temu większość głosujących w wyborach parlamentarnych . Bo wtedy jedyną korzyścią, jaką odniesiemy z przewidywanej generalnej przebudowy Polski, będzie ogólne przeświadczenie, że politycy – niezależnie od miejsca, w którym zasiadają w Sejmie – są autentycznie zwykłymi głupcami zapatrzonymi w osobiste korzyści i zabawę we władzę prowadzoną kosztem ludzi niezwykłych.


 

[1] Wg Cata-Mackiewicza, żeby napisać coś takiego, trzeba wetknąć głowę w kibel (sic!).

[2] W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku szwedzka prawica nazywała lewicę ludźmi podwójnego języka. Chyba już wiem dlaczego.

O autorze: Jerzy Terpiłowski

Polski pisarz, eseista, dramaturg, tłumacz. Laureat Nagrody Ministra Kultury (2004) oraz Medalu Prymasa Tysiąclecia (2001). Organizator i prezes Stowarzyszenia "Pospolite Ruszenie" dla Ochrony Tradycji Polskiej, redaktor naczelny miesięcznika kulturalno-społecznego "Tradycja". Członek Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.