
fot. Wiesław Kalinowski
Pożegnania
Autor: Jerzy Terpiłowski, Lis 29, 2017, #Tradycja
30 listopada 2017 roku pożegnaliśmy Stefana Orkwiszewskiego. Najlepszego z nas wszystkich kolegę z niezapomnianego 26 Liceum w Aninie. Razem dobrnęliśmy do egzaminu dojrzałości, sprawdzianu, który każde z nas przymierzało następnie do swego kształtu życia. Poszliśmy własną drogą, mieliśmy różne upodobania, studia, sprawy zawodowe i osobiste. Los rozdzielił nas na dekady lat, jakbyśmy żyli na oddzielnych planetach, ale życie przetoczyło się przed naszymi oczyma w tym samym czasie. Mieliśmy lub mamy rodziny, dzieci, wnuków, tak jak i Stefan, który był mężem, ojcem i dziadkiem. Najbliżsi – chociaż nie zawsze umiał o tym powiedzieć – byli jego największym szczęściem. Skarbem, którym z nikim się nie dzielił i nawet niechętnie o nim mówił. Ale poza tym, ten prawdziwie twardy mężczyzna pozostawał niezwykle spragniony przyjaźni, którą nieskończenie i bezinteresownie obdarowywał swoje koleżanki i kolegów, zarażając nas bezustannie wspomnieniami z przedmaturalnych czasów, które dla niego – ciężko pracującego całe zawodowe życie – były istnym rajem. Nieustannie powracał doń myślą. To jemu należy dziękować, że – choć czasem opornie – wracaliśmy myślą do owego utraconego czasu beztroski, niewinnych miłości i sportu… A nikt tak świetnie nie wystawiał piłki nad siatką jak Stefek i nikt tak jak on nie cieszył się z wygranych meczy.
Wystawiałeś nam ten powrót do Anina naszej wolności jak owe piłki. Dziękuję Ci, Stefku. Szkoda, że nie możemy już dłużej cieszyć się nim w Twoim towarzystwie. Odszedłeś, równie niespodziewanie jak nasza młodość, ale póki żyjemy, nie zapomnimy o Twojej przyjaźni.