O autorze: Andrzej S. Piargiewicz
Światowej klasy literaturoznawca polskiego pochodzenia, zamieszkały obecnie w Houston, USA. Krytyk literacki, specjalizujący się w wynajdowaniu literatury najwyższych lotów, zaniedbywanej przez sutenerów literatury.
Posts by: Andrzej S. Piargiewicz
Wedle fragmentów powieści „Imperium obłudy” Jerzego Terpiłowskiego – bestsellera z 1995 roku, tłumaczonego na wiele języków
Andrzej S. Piargiewicz
***
Właściwie każdy wątek zawarty w tej powieści, wydanej w Polsce w 1995 roku stanowi sprawdzającą się prędzej czy później przepowiednię. Tak było z opisem lotniczego ataku na dwie wieże Manhattanu, który miał przecież miejsce sześć lat po napisaniu książki, z przywołaniem kilku technicznych urządzeń, które weszły w życie sporo czasu później, określeniem „zderzenie cywilizacji” wyprzedzającym wypowiedź Samuela Huntingtona, przewidzeniem terrorystycznego napięcia ogarniającego ludzki świat, kształtu gospodarczo-politycznych przemian, a wreszcie odkryciem wirusa zagrażającego ludzkości, szczególnie w krajach posteuropejskich oraz przemian świadomości wiodących do powstania nowej religii, a właściwie zapowiedzi formowania się całkiem innej niż dotychczasowa umowy cywilizacyjnej gatunku homo sapiens.
Jesteśmy w drodze do Emaus. Wątpimy w zmartwychwstanie, rozdarty świat wartości w konwulsyjnych zmaganiach przedstawia propozycje inne niż te, które pozostawił nam Nauczyciel. Czy jednak idzie z nami?
(Kliknij na tytuł i czytaj dalej…)
Nie dziwmy się zatem, że w Polsce księgarnie zalewa grafomania, kinematografię szmira, a repertuar teatrów jest napchany klasyką oraz bylejakością nie mającą wiele wspólnego ze sztuką, a na pewno nic ze sztuką narodową. Aktorzy mają do wyboru: albo w nieskończoność odgrywać dramaty Sofoklesa, Ajschylosa, Szekspira, Moliera, Czechowa, Mickiewicza czy Wyspiańskiego, albo przedstawiać błahy chłam współczesnych sztuk, nudząc publiczność i poziewując na scenie (sam widziałem). Zgódźmy się, że klasyka grana przez wieki – nie umniejszając jej wielkości – stała się wiedzą wszystkich, wspólną mądrością i w związku z tym coraz bardziej ociera się o banał.
(Kliknij na tytuł i czytaj dalej…)
Obecny kryzys w literaturze nie wynika z obniżenia możliwości twórców, ale jest skutkiem działania – nie mającej swego odpowiednika w dziejach ludzkości, totalitarnej presji mass mediów wywieranej w całym obszarze kultury. Stacje telewizyjne, radiowe i wysokonakładowe pisma – opanowane w większości przez tych, dla których tradycja europejska jest tylko polem wyrachowanych interesów – przeobrażają świadomość ludzi tak, aby przyjmowali bezkrytycznie wszystko, co będzie im podane zarówno do materialnej konsumpcji, jak do budowania światopoglądu. W Polsce, na taki mechanizm kryzysu, nakłada się dodatkowo układ odziedziczony po pół wieku komunistycznej inkulturacji. “Sitwa… trzyma się po staremu, od lewego do prawego, aby nie przepuścić nowego. Warszawka… poprawna politycznie, lewicująca mżawka.”
Dlatego gmach literatury polskiej ulega przyśpieszonemu rozkładowi, a samozwańczy salon dyktuje kryteria, steruje rynkiem i kształtuje gusty, niszcząc w ten sposób narodową literaturę i teatr oraz podstępnie rozwadniając tożsamość Polaków.
(Kliknij na tytuł i czytaj dalej…)
Znakomita proza Jerzego Terpiłowskiego z trudem toruje sobie należne jej miejsce w literaturze polskiej. Ta sytuacja (i nie tylko ona) nasuwa skojarzenie z historią twórczości Conrada. Zawsze uważałem, że aksjologia zawarta w dziełach obydwu ma wiele wspólnego, a ostatnio, kiedy czytałem nową powieść Jerzego (Snajper)[1], uderzyło mnie przedziwne podobieństwo losów, które odnajduję również w rysach charakteru stworzonych przez nich postaci. No cóż… (Kliknij na tytuł i czytaj dalej…)